ŻYCIE W NIEBYCIE ŻYCIE W NIEBYCIE
41
BLOG

WIKTOR (zakończenie)

ŻYCIE W NIEBYCIE ŻYCIE W NIEBYCIE Kultura Obserwuj notkę 0


Osobiście nie należy do gatunku zapobiegliwych, nie potrafi chodzić wokół swoich interesów; przy byle okazji podkreśla, że nie ma człowieka, który by nie chciał znaleźć potwierdzenia sensu swojego życia. Nie tego, że jest Wielki, Niezastąpiony, że dysponuje stentorowym charakterem, że ma zagwarantowany, wydłużony czas istnienia, bo na taką ocenę może czekać tyko dureń w lakierkach, bo nie ma się na nią najmniejszego wpływu, lecz chce potwierdzenia tego, że istnieje nie tylko po to, by grabarz mógł utrzymać rodzinę.

Chce być u z n a n y.  A uznany, czy nie oznacza  d o c e n i o n y? Bycie zauważonym nie jest możliwe bez natręctwa; kto nie wrzeszczy na swój temat, ten nie istnieje.

To, jak postępuje i kim jest, zależy od charakteru otoczenia, w którym przebywa. Zależy nie tylko od jego zaniedbanych, nie na czas ukierunkowanych skłonności, które przekształcają się w parodię, ale od tego, czym nasiąkał od poczęcia.

Jeżeli od urodzenia był uczony nie poznawać innego świata, prócz świata pozorów, złudzeń powstających z lęku, jeśli wegetował pośród otaczających go, z grubsza ciosanych przedmiotów i żył nie mając dostępu do prawdziwego piękna, to skąd miał się dowiedzieć, że oprócz wojen, intryg i egoizmu, istnieje subtelność i wrażliwość?

Jak ma być delikatny i kulturalny, skoro nikt mu nie pokazał, że za meliną, w której się wychował, obok tak uświęconych wartości, jak pół basa i kiełbasa, istnieje Mozart i bywają tęsknoty? Ale wystarczy urodzić się nie w pakamerze z knajpą na parterze, nie w otoczeniu awantur o pietruszkę, lecz w zaciszu książek, wystarczy móc chodzić do muzeum, a nie po nim, widzieć na ich ścianach nie ramy i gwoździe, a obrazy, grać na fortepianie i rozmawiać z ludźmi mającymi coś do przekazania, by dostrzec, jak wiele jest do nauki, więc chce się zmienić, pragnie tego już, natychmiast, bo sprzykrzyło mu się gonić w piętkę.

Ma już poukładane w głowie, nic głupiego, na początek same plany i priorytety. Zacznie od zerwania z pracą, bo chce żyć jak ja, tyle że bez dobrodziejstwa inwentarza.

Zna leżenie z teorii i wie, że jest to dosyć wstrętny sposób na życie. Nic się nie chce, a czego się już chce, tego akurat nie można, bo takie tam, no i troskliwi zawsze są na posterunku. Jeżeli jest krótkie i trwa parę miesięcy, można wytrzymać i przeczekać. Jeżeli jednak zanosi się na dożywotnie, innego wyjścia nie ma, jak zgoda na los.

Chory dysponuje czasem wręcz niesamowicie rozległym i może poświecić się fantazjowaniu o niebieskich migdałach. O ile jest przy rozumie i ma dobry wzrok, może uprawiać seks z literaturą, doczłapać się do jakiejś pożytecznej idei, czy zająć się własną edukacją.

Co do niego, to chce wypętać się stąd na zawsze, chce uwić sobie jakieś kącik na odsapkę, znaleźć zabite dechami przytulisko, wskoczyć do niedostępnej głuszy, być za pan brat z knieją, z udomowionym wilkołakiem, zaszyć się w bezkresach i nieużytkach, z dala od problemów z byciem sobą, więc przeprasza i dziękuje za całokształt oraz xxxxxxxxxxxxxxxxxxVCZDKOLxxxxxxxxxx


W tym miejscu notatki urywają się nagle i pojawia się dopisek:

Szanowna Pani!

List powyższy nie został dokończony, ale zdecydowałem się go wysłać, bo widocznie była Pani dla niego ważna, skoro do końca wymawiał Pani imię.

Więcej szczegółów znają w tutejszej Dyrekcji i tam proszę się zwracać.

Z poważaniem

O.

koniec

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura